Tytuł: Alive/Żywi
Tytuł oryginalny: Alive
Autor: Scott Sigler
Tłumaczenie: Marek Cieślik
Wydawnictwo: Feeria Young
Seria: Generacje
Ilość stron: 384
Data premiery: 02.06.2016 r.
Hmm... nie wiem od czego zacząć. Może od tego: Jestem pod ogromnym wrażeniem! Nie spodziewałam się zobaczyć tego wszystkiego na kartkach tej książki. Już od pierwszych stron Scott Sigler wciągnął mnie do swojego wyimaginowanego świata, którego nie byłam w stanie opuścić, aż do ostatniej strony. Przeczytałam nawet podziękowania i też były interesujące. Autor stworzył tak fenomenalne otoczenie, że z przyjemnością wręczyłabym mu wszelkie nagrody literackie jakie znam. Ciągle czułam na plecach dreszcze i gęsią skórkę. Bohaterowie zostali stworzeni idealnie i cały czas nie pozwalali wyrobić sobie o nich zdania. Nawet nie wiem jaką opinię powinnam mieć o Em - głównej postaci.
Ludzie budzą się w ciemnej i ciasnej przestrzeni, której nie pamiętają. Nie wiedzą ile mają lat, ani kim są oni sami. Wszyscy myślą, że dzień, w którym się obudzili to dzień ich dwunastych urodzin. Dookoła nich są tylko dziesiątki drewnianych trumien i setki korytarzy ciągnących się w nieskończoność. Ich myślą przewodnią jest wydostanie się z tego piekła.
Sigler napisał tą książkę w sposób dosyć specyficzny i intrygujący. Całość podzielił na pięć części, które na pierwszy rzut oka zdradzają co się w nich dzieje, a tak na prawdę ciężko jest odgadnąć co na nas czeka podczas dalszej lektury.
Jest w niej bardzo mało dialogów, co tylko jeszcze bardziej podkreśla charakter tego utworu. Bo to nie na nich opiera się cała historia, a na "czytaniu między wersami". Pisarz pozwala nam samym wcielić się w rolę przyjaciół i odgadnąć o co w tym wszystkim chodzi, co będzie apogeum tego całego zamieszania. Mnie osobiście się to nie udało i bardzo chętnie dowiem się czy może ktoś z was miał więcej szczęścia.
"Korytarz biegnie w lewo i w prawo, w obie strony daleko i prosto, jak okiem sięgnąć. Z obu stron - choć po prawej bardziej - cała podłoga jest zasłana jakimiś garbami; kurz i pył pokrywają je równie grubo jak podłoże.
Te garby to...
Zaciskam powieki. Mózg chyba przestał mi działać. Moje myśli dziwnie blokują się w głowie, robią się... zamulone, to chyba najlepsze słowo. Nie umiem poskładać tych klocków w całość. Nie chcę poskładać ich w całość.
Yong skręca w prawo, podchodzi do pierwszego stosu garbów. Pochyla się i coś podnosi. Kurz i pył opadają maleńkimi kaskadami drobin, które zawisają i wirują w powietrzu.
Yong trzyma w ręku kość."
"Unoszę głowę - czołem trafiam w coś stałego, nieruchomego. To dlatego mój głos brzmi tak dziwnie: tuż przed twarzą mam jakąś deskę.
Nie, nie deskę... wieko.
Pod sobą i po bokach czuję miękkie obicie.
Jestem w...
... o nie, o nie...
... czy ja jestem w trumnie?"
Słyszę same pozytywne opinie o tej powieści!
OdpowiedzUsuńKurczę, mam nadzieję, że jakimś cudem wpadnie w moje łapki i będzie mi dane zapoznać się z nią :)
Wiele osób podkreśla, tak samo jak ty, tę świetną kreację postaci. To według mnie olbrzymi plus, bo ostatnio mam wrażenie, że w wielu powieściach (szczególnie młodzieżowych) wyrobił się pewien schemat postaci i autorzy stale się ich trzymają... :/
Pozdrawiam!
https://zaczytana-iadala.blogspot.com/
Życzę powodzenia w poszukiwaniach! Na pewno cię odwiedzimy i skorzystamy z twoich porad recenzenckich ^^
Usuń